Treść ważniejsza od formy. 5,5 km po raz pierwszy.
Jak wspomniałem znaleźć czas na pisanie jest trudniej niż na bieganie. Zapewne to kwestia priorytetów jakie mam ustawione. Tak czy siak 23 października miałem trening, który znowu był bardzo pozytywny. Po krótkiej rozgrzewce ( to taki nowy element, który dodałem poprawiając swoje bieganie) ruszyłem swoją utartą trasą. Miałem zamiar pobiec te same 5 km co poprzednio by powtórzyć wyniki treningu. Bez wielkiej spinki bo zależy mi na stabilizacji i konsekwentnym wzroście możliwości fizycznych. W sumie o to chodzi w tym moim bieganiu. Nie o bicie rek0rdów a udowodnienie sobie, że można osiągnąć to co indywidualnie wydaje się prawie niemożliwe do zrobienia.
Zatem ruszyłem do tego swojego treningu. I fajnie mi się biegło. Jedno tempo, bez przyśpieszania. Jak dobiegłem do swojego znaku to pomyślałem a co tam, pobiegnę do zagajnika, który jest trochę dalej. Dotarłem, zawróciłem i ruszyłem z powrotem. Tutaj miałem trochę kłopotów. Tak w granicach 3,5 km nawet zrobiłem kilka kroków marszem bo wydawało mi się, że już nie dam rady. A jednak, okazało się że to bardziej umysł niż ciało. Wystarczyło bowiem zmusić się do przebiegnięcia około 200 m więcej i ponownie pojawił się rytm, który utrzymałem już do końca. Wynik trochę mnie zaskoczył. Wyszło bowiem 5,56 km i średni czas 6,14 minuty na kilometr. Bardzo fajnie!
Jednocześnie biegnąc miałem taką obserwację, która przerodziła się w kilka minut refleksji nad nią. Otóż biegnąc minąłem inną osobę, która podobnie jak ja miała zapewne trening. Przyznam się, że kiedy się mnie „wyprzedzała” to miałem wrażenie, że mnie „obcina”wzrokiem. Było to dość wyraźne No to ja zrobiłem to samo. Patrząc na nią miałem wrażenie że jest trochę chodzącą reklamą najlepszych marek. Zapewne jest to bardzo istotne w bieganiu i to ja jestem kompletnym nowicjuszem a z czasem też będę tak wyglądał. Jednak na dzisiaj mnie to po prostu rozśmieszyło. Wprawdzie chciałem biec tym samym tempem co ona by udowodnić sobie, że dam rady i strój nie ma znaczenia… Nie zakończyło się to jednak happy endem. Nie dałem rady. Nie jest to jednak wynik strojów a ilości treningów. Panią widzę biegającą od jakichś 2 lat. Zastanawia Cię do czego „piję”? Ano do tego, że jeśli chcemy zrobić coś, co jest dla nas ważne, to na początku forma jest drugorzędna (może nigdy nie być zbyt ważna). Liczy się treść, czyli decyzja i działanie w wybranym kierunku. Na swoim przykładzie, przecież dla mnie ważne jest by poprawić kondycję poprzez bieganie a nie żeby wyglądać jak chodząca reklama. Za naprawdę sporą kasę. Mogę sobie kupić niemal profesjonalny strój do biegania i nigdy nie ruszyć na trening lub poddać się po pierwszych2 czy 3. Albo założyć dresy, bluzę i czapkę z „odzysku” i ruszyć w Polskę (dobra, buty sobie kupiłem ale w trampkach nie dałem rady, po prostu)…
I takie podejście można przełożyć na większość celów, jakie możemy wyznaczamy. Zatem pamiętaj. Skupiaj się na tym co chcesz osiągnąć. Forma wykonania ma być dopasowana tak, żeby była skuteczna i żeby dawała Ci dobre samopoczucie. W końcu może jednak dlatego moja współbiegaczka była tak wystrojona dzisiaj. Dawało jej to dobre samopoczucie i wrażenie przewagi nad takim „żuczkiem” jak ja Tyle, iż ja uważam, żepo pierwsze „co”, po drugie „jak”.